zachodniopomorskie info

Festiwal Róż. Było gości wielu…

„Było gości wielu…”  - możemy powtórzyć za wieszczem. Nie dołączyła do nich, niestety, chociaż bardzo chciała przemiła pani Sue z Nowej Zelandii. Ta miłośniczka twórczości Elizabeth von Arnim, także Szymborskiej i Miłosza - która po 30 godzinach lotu do Szczecina miała  jeszcze siły w tym samym dniu zajrzeć do  muzeum, w następnym  do jeszcze dwóch, wieczorem pójść na koncert do filharmonii, a w trzecim dniu pojechać na długą  wyprawę śladami angielskiej pisarki przez  Buk, Rzędziny, z parkiem włącznie. Niezmordowanie ciekawa wszystkiego i zasypująca pytaniami panią przewodnik miejską Ludmiłę Kopycińską, która niezmordowanie odpowiadała i opowiadała po angielsku, przemiła Nowozelandka przeżyła tylko jedno rozczarowanie - nie zobaczyła dzięcioła stukającego w  parkowe drzewo, a taką miała nadzieję (załatwimy go następnym razem), bo tych ptaków nie ma w jej kraju. A poza tym wszystko było piękne, spotykani po drodze ludzie otwarci i sympatyczni, pierogi w restauracji w Dobrej - anielskie. Kto po prawie 10 godzinach wędrówki śladami Elizabeth padał ze zmęczenia nie powiem, ale na pewno nie Sue. Szkoda, że nie będę na Festiwalu Róż, powiedziała z żalem. Żałuj Sue.

Było jak zawsze - barwnie, wesoło i  ciekawie. Gości było wielu, także spoza Dobrej, okolic i Szczecina. Z Turyngii na przykład przyjechali kolejny już raz, tak im się festiwal spodobał. Honory gospodarzy pełnili tradycyjnie -  Teresa Dera, wójt Dobrej jako hrabina  Elizabeth von Arnim i Bartłomiej Miluch, przewodniczący Rady Gminy jako Henning von Arnim. Otwarcia festiwalu pani wójt dokonała razem z burmistrzem Blankensee Stefanem  Műllerem, bo to była impreza transgraniczna, polsko-niemiecka, finansowana też ze środków unijnych.

       Jak co roku  „Magic Rose” z Przelewic  oferowała swoje piękne róże, jak co roku  oczy cieszył widok pań w różnym wieku  ubranych w długie stylowe suknie, w fantazyjnych kapeluszach i kapelusikach oraz pomysłowe aranżacje kwiatowe wykonane przez florystki Mirę  Kwaśniewską, Alinę Sendłak oraz Maję Felińską. I jak co roku, działo się bardzo dużo. Były pokazy florystyczne Piotra Salachny i słuchaczy studiów podyplomowych na ZUT, warsztaty dla dzieci i dorosłych. U Magdy Pulwer  najmłodsi uczyli się robić poduszeczki dla kwiateczka i lampiony ogrodowe, u Magdy Sierguć - słodkie pudełka oraz biżuterię z koralików, a pod okiem Miry Kwaśniewskiej  tworzono kompozycje na szkle. Sporo ciekawych rzeczy było na kiermaszach;  na stoisku firmy  „ Ręką tworzone” Barbary Bartoszewicz  prezentowała  scrapbooking sztukę dekorowania, która w USA podobno przebiła popularnością golfa. Goście z zainteresowaniem oglądali wystawę fotograficzną Denisa Siejbałatowa prezentującą zabytki gminy Dobra, także  obrazy Marii Pizzi, Krystyny Murawskieju, Urszuli Rychlińskiej. Duże powodzenie miało stoisko  Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Pomorze Zachodnie, w którym swoje książki prezentowali Andrzej Łazowski, Michał Rembas i kpt. Zbigniew Sak, a w prezencie od Gminy Dobra -„amotne lato” Elizabeth von Arnim, jej druga książka napisana na pomorskiej wsi.

     - Pan kapitan był  dosłownie rozchwytywany przez panie. Sprzedał wszystkie przywiezione książki, a pytaniom o zapowiadaną w „Kurierze  Szczecińskim” kolejną pozycję nie było końca, przebiła je tylko liczba pytań o kolejną przetłumaczoną książkę  hrabiny von Arnim   "Wszystkie psy mojego życia"  - mówi  red. Janina Piotrowska, która razem z szefową Stowarzyszenia  Anną Kolmer dyżurowały na stoisku. Wyjaśniamy od razu, że książka ta ukaże się niebawem, natomiast pewną liczbę egzemplarzy „ Samotnego lata” autorstwa tejże  pisarki, Gmina Dobra, która jest jej wydawcą, obiecała sprezentować czytelnikom ( a stoisku Stowarzyszenia Dziennikarzy) w czasie najbliższej niedzielnej imprezy na Jasnych Błoniach.

    Imprezie różanej w Dobrej towarzyszyły liczne koncerty, wystąpili uczniowie z gminnych szkół, „Srebrzyści akordeoniści”, śpiewała też Anna Michalska - Przybysz, na saksofonie grał Krzysztof Kalka, na końcu piosenki znanych zespołów wykonali Ewa Gielnik, Krzysztof Sosnowski i Waldemar Zieliński.

     Bardzo ważnym akcentem festiwalowym są wybory królowej. Jury miało niełatwy wybór, ale monarchini jest jedna. W tym roku królową róż została Weronika Kulesza a różaną królewną Oliwia Kłoszewska.

    -  Festiwal Róż dla mnie jest czymś więcej niż plenerową, kulturalną imprezą - powiedziała nam Izabela Dryjańska odpowiadająca za jego organizację i przebieg - Gdy wczoraj  rozmawiałam z wieloma gośćmi, wystawcami, florystami, m.in. Januszem Błaszczykiem z Krakowa, który prowadzi  z  żoną  największy, najbardziej opiniotwórczy portal florystów – forum kwiatowe - upewniałam się, że chyba wszyscy czują to co ja. Festiwal to przede wszystkim spotkanie bardzo pozytywnych osób, kochających dobrą literaturę, ogrody i kwiatowe kompozycje.  Dla mnie budujące jest to, że impreza z roku na rok coraz bardziej  się rozwija i coraz więcej osób angażuje się w jej realizację.

    -  Za rok kolejny  Festiwal Róż - zapowiada pani wójt Teresa Dera i zaprasza do udziału.

   Wiemy, że swój przyjazd już zaplanowali przedstawiciele Międzynarodowego Towarzystwa Elizabeth von Arnim w Londynie.

 

Tekst i foto E.Bruska

( Kurier Szczeciński)


Komentarze / 0

musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja