„Łajzy” z klasą
Kiedyś jedna z „łajz” /łajzy to potoczna nazwa oficerów łącznikowych/ powiedziała, że ”oficer łącznikowy to nie funkcja lecz stan umysłu” i wiele jest w tym racji. Jaki to trzeba mieć charakter? By przez blisko pół roku szkolić się a potem w różnych warunkach atmosferycznych przez cztery sierpniowe dni w tłumie tysięcy ludzi biegać po nabrzeżu, opiekować się załogami. Być na ich każde zawołanie!
-To co robię jako oficer łącznikowy i jeden z koordynatorów prac łącznikowych podczas zlotu, to ukłon w stronę mojego ukochanego Szczecina. Jestem dumna, że mogę pomagać ludziom i mojemu miastu. W pracę oficera łącznikowego jestem zaangażowana od wielu lat i myślę, że na tej imprezie nie poprzestanę-mówi Anna Nowak oficer łącznikowy – koordynator pracy oficerów łącznikowych
Praca „lajzona” to robota dla twardzieli. Trzeba mieć charakter a przede wszystkim umiejętność pracy z ludźmi często zmęczonymi, którzy na ląd stają po kilku miesiącach rejsu z drugiego końca świata. Aby zostać oficerem łącznikowym trzeba odbyć szkolenie, które związane jest nabywaniem umiejętności pracy w grupie oraz wiadomości z zakresu żeglarstwa, historii żeglarstwa, bezpieczeństwa antyterrorystycznego, czy też topografii i historii miasta. Jednym z elementów szkolenia jest gra miejska. Tu sprawdzają się cechy charakteru związane z podejmowaniem szybkich i precyzyjnych decyzji. Tu poznaje się miasto i przyszłe miejsca pracy oficerów łącznikowych
- Zadania tegorocznej gry miejskiej były dostosowane do tego ,co czeka oficerów łącznikowych podczas zlotu żaglowców. Oficerowie spinają załogi z biurem organizacyjnym i z tym wszystkim co się na zlocie dzieje. Ci ludzie muszą znać miasto, wiedzieć gdzie się znajdują miejsca postojowe, bankomaty ,banki, nocne kluby i sklepy ze sprzętem żeglarskim. Każdy z oficerów łącznikowych włada co najmniej jednym językiem obcym, najczęściej angielskim zatem to też ważna umiejętność w szkoleniu i grze miejskiej. Chodzi oto, by wytłumaczyć gdzie jesteśmy i co robimy. Taką grę przygotowuje się bardzo długo. W to przedsięwzięcie zaangażowanych jest sporo osób, każdy punkt w grze miejskiej, który odwiedzają łącznikowi jest opisany i wskazany na mapach. W punktach „Łajzy” muszą wykazać się wiedzą o mieście czy też innymi umiejętnościami choćby sterowanie łodzią motorową - mówi Łukasz Wójcik -„Wójo” firma 4seasons - od lat specjalizujący się organizacji gier miejskich. Współpracuje przy organizacji zlotów żaglowców w Szczecinie. Wielki pasjonat żeglarstwa.
Bardzo wielu łącznikowych to weterani. Są to ludzie, którzy od początku zaangażowani są w zlot żaglowców i wiele spraw ich już nie dziwi. Jednak z imprezy na imprezę pojawiają się nowi ludzie, którzy zafascynowani przeżyciem przygody przyjeżdżają z odległych zakątków polski i świata by pracować jako oficer łącznikowy.
- Bardzo podoba mi się atmosfera w grupie, poznaje miasto, jest tu bardzo dużo zieleni i wokół dużo wody . Wrażenie robią dźwigi portowe i sam port. Podczas szkoleń nauczyłam się pracy w zespole. Bardzo podoba mi się chęć do kontaktowania się innych członków grupy. Nie czuję się obco - mówi Anna Tkaczyk mieszkanka Warszawy biorąca udział w szkoleniu.
„Lajzoni” to ludzie bardzo młodzi i też dojrzali, którzy mają rodziny, dorosłe dzieci lub też pociechy które pół roku temu przyszły na świat. Są też małżeństwa złożone oficerów łącznikowych. Małżonkowie poznali się w trakcie zlotu.
-Praca oficera łącznikowego to dla mnie nowość. Podczas tych kilku szkoleń, nauczyłam się otwartości. Prawie nikogo nie znałam teraz znam prawie wszystkich. Ciekawa jest praca z ludźmi w różnym wieku. Tu nabieram doświadczeń życiowych. Bardzo lubię otwartość tej grupy myślę, że dobrze trafiłam - powiedziała Dorota Demska ze Szczecina kandydatka na oficera łącznikowego. Uczestniczka szkoleń.
Oficerowie łącznikowi pracują też podczas Dni Morza, wizyt żaglowców, okrętów wojennych w naszym mieście oraz podczas innych imprez związanych żeglarstwem. Aby taka grupa powstała, wiele pracy włożyło Centrum Żeglarskie w Szczecinie, które koordynuje pracę oficerów łącznikowych. Zosia Sadłowska, Jerzy Raducha, Tomek Seidler i inni pracownicy Centrum są dobrymi duchami tej grupy zawsze bardzo zapracowani jednak życzliwi, otwarci i chętni do współpracy.
Tekst i foto Andrzej Wiśniewski
Podziel się artykułem
musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja