Mistrzostwa w cieniu niedoróbek
Ucieszyli się kibice siatkówki w Szczecinie i na Pomorzu Zachodnim, że z bliska będzie można zobaczyć najlepsze drużyny europejskie. Tym bardziej kibice ostrzyli sobie zęby na turniej, że Szczecin od lat chwali się znakomitymi tradycjami związanymi z siatkówką. Zawodniczki Chemika Police należą do ścisłej czołówki krajowej, udane występy zaliczają też w klubowej siatkówce europejskiej. Według organizatorów turnieju, a był nim Polski Związek Piłki Siatkowej w Polsce, Mistrzostwa Europy miały być świętem europejskiej siatkówki i na to się zanosiło. Efektowne otwarcie turnieju na Stadionie Narodowym w Warszawie, blisko 60 tys ludzi na trybunach, mecz Polska - Serbia na inaugurację i tu pierwsze rozczarowanie. Polacy nie podołali i przegrali mecz z kretesem. Po pewnym czasie zwody przeniosły się do miast, gdzie odbywały się rozgrywki w ramach fazy grupowej i jednym z nich był Szczecin.
Nasze miasto zawsze słynęło i słynie z dobrej organizacji zawodów sportowych, jeżeli to robią firmy i instytucje szczecińskie, niestety zewnętrzni organizatorzy w tym przypadku się nie popisali. Biuro prasowe, a w nim: brak komputerów, stare stoły z wychodzącymi śrubami, nieuznawanie międzynarodowej legitymacji prasowej przez biuro akredytacyjne turnieju, do tego bardzo aroganckie zachowanie przedstawiciela organizatora turnieju do dziennikarza, nadgorliwe służby porządkowe, które w ogóle nie uznawały akredytacji dziennikarskich - firma ”FORT” ze Szczecina i na dodatek brak odpowiedzi organizatorów turnieju o przyznaniu akredytacji poszczególnym redakcjom. Wisienką na torcie była frekwencja publiczności. Problem dotyczy wysokich cen biletów. Jedynie mecz Włochy - Niemcy zgromadził większą ilość publiczności a i tak sporo miejsc było wolnych. Reszta meczów to frekwencja słaba i do tego zezwolenie organizatorów na picie piwa przez publiczność w trakcie rozgrywania meczów, gdzie na trybunach były dzieci i całe rodziny. Dziennikarzy przeganiało się z jednego miejsca na drugie, gdyż ponoć utrudniają oglądanie zawodów.
To bardzo przykre, kiedy święto zamienia się w nieprzemyślaną i absurdalną komercję. Wobec Prawa Prasowego i zwyczajów nie ma podziału na dziennikarzy lepszych i gorszych, a o ich znajomości warsztatu powinny mówić ich materiały i po tym oceniamy fachowość a nie po widzimisie urzędasa związku zza biurka. Warto też pomyśleć o publiczności i cenę biletów tak skalkulować, by trzyosobowa rodzina nie musiała rujnować swojego budżetu, by pójść na mecz.
Tekst i foto Andrzej Wiśniewski
Podziel się artykułem
musisz zalogować się, aby dodać komentarz... → Zaloguj się | Rejestracja